Natura jest wspaniała. Każdy, kto lubi smaki morza może ich skosztować nawet będąc wegetarianinem. Bądź weganinem.

I nie mam na myśli naciąganego wegetarianizmu, czyli jedzenia ryb na diecie wegetariańskiej. Ryby, tak jak wszystkie inne zwierzęta, wbrew powszechnej opinii czują i odczuwają ból. Pieczony seler doskonale nadaje się, jako alternatywa. Natura dała nam inny sposób na smaki morza. A mianowicie:

Algi.

Bogactwo mikro i makroelementów. Witamin. Można spokojnie dodać je do kategorii superfoods. Te podwodne krzaki zawierają chyba wszystko, czego nam potrzeba do prawidłowego rozwoju. Żelazo, wapń, magnez, cynk, fluor, fosfor, miedź, mangan, potas, witamina A, witaminy z grupy B, witamina C, E, K, PP. A te morskie dodatkowo zawierają dużo jodu. No i pozostaje jeszcze kwestia białka. Ponadto połowa składu to białko. Czego chcieć więcej? Wiadomo, że można spożywać spirulinę bądź chlorellę w postaci suplementów. Ja w kuchni wykorzystuję.. arkusze nori. To cienkie, sprasowane w arkusze wodorosty. Z pewnością są znane miłośnikom sushi. Można je wykorzystać na wiele innych sposobów. Przygotowywałem już paellę w wersji wege. Pieczony seler kolejny z nich.

Co nam potrzeba:

• Jeden duży seler
• arkusze nori
• bulion warzywny
• odrobina soli i pieprzu
• opcjonalnie odrobina płatków drożdżowych

Przepis jest banalnie prosty. Obrany seler kroimy w krążki o szerokości ok. 1 cm. Gotujemy do delikatnej miękkości w bulionie roślinnym z połową arkuszy. Następnie wyciągamy, doprawiamy odrobiną soli i pieprzu. Zawijamy w pozostałe arkusze. Jeśli arkusz jest za duży, można go rozciąć na pół. Tak zawinięte układamy w foremce na papierze do pieczenia. Przykrywamy folią aluminiową i pieczemy ok. 20 minut w 180 st.

Wiadomo, jest podstawa. U mnie jako dodatek pieczone ziemniaczki, surówka i kalafior starty na tarce, ugotowany w … mikrofali. Każdy dodaje to co lubi.

Smacznego!