28 dni do zdrowia: dzień 14 | Półmetek

on

Dzisiaj mija 14 dni od kiedy na nowo rozpocząłem roślinne odżywianie. Co się zmieniło wciągu tych czternastu dni?

Powrót do roślinnego jedzenia był zapoczątkowany moim złym ogólnym samopoczuciem. Waga podskoczyła do 87,2 kg, co było maksimum w moim życiu. Nie wysypiałem się, miałem problemy ze wstawaniem, nie wiele też mi się chciało. Po pracy zawsze musiałem uciąć sobie długą drzemkę, pomimo zapewnień, że będzie ona trwała nie więcej jak 30 minut. Oczywiście kończyło się to zawsze na długim i głębokim śnie, po którym nie bardzo się już chciało człowiekowi działać. W ten sposób rozwaliłem sobie cały „system zarządzania odpoczywaniem”, przez co w ostatnich miesiącach krótki sen w nocy i krótki w ciągu dnia również przyczyniły się do otyłości. Ruch,który zawsze lubiłem też był dla mnie cięższy i trudniej było mi go prowadzić regularnie.

Zmiany, zmiany, zmiany !

Jestem teraz na półmetku wyzwania. Co się zmieniło? Przede wszystkim chęć do działania. Już po dwóch tygodniach czuć różnicę. Drzemki dalej sobie ucinam, gdyż wstaję wcześnie rano. Wykorzystuję jednak tzw. Power Nap – krótkie drzemki do 20 minut, które pozwalają się „odświeżyć”. W trakcie takiej drzemki nie wchodzi się w głęboką fazę snu, zatem o wiele łatwiej jest się nam wybudzić. Pomaga mi w tym aplikacja Sleep Cycle Power Nap. Czuję również, że lepiej śpię, mam więcej energii w ciągu dnia, mniej chodzę zaspany. Zawsze miałem pozytywne nastawienie do życia, jednak już teraz czuję w sobie znaczną różnicę i poprawę w ogólnym samopoczuciu. Uprawianie sportu też zaczęło mi sprawiać większą przyjemność, nie czuję się „pełny” i „ciężki”, jakbym nosił balast ze sobą 24 h na dobę.

Należy nadmienić również fakt,  że waga zaczęła spadać. Wiadomo, że w wahania wagi włączają się jeszcze zmiany w ilości wody w organizmie. Staram się pić codziennie ok. 2 litrów wody i innych płynów, przede wszystkim Yerba Mate, herbatkę Ning Hong, Pu-Erh, Rooibos czy inne herbatki ziołowe. Już wcześniej odstawiłem kawę i zamieniłem ją na Yerba Mate co po dłuższym stosowaniu uważam za bardzo dobrą decyzję. Mam wrażenie, że zwiększyło to moją energię a nie jak w przypadku picia kawy, docelowo pobudzało na pewien okres czasu. Plusy:

  • spadek wagi do  83 kg,
  • obwód brzucha i talli zmalał o 2 cm,
  • obwód bioder o 1,5 cm ,
  • obwód uda wzrósł o 1 cm,
  • zawartość tłuszczu w organizmie spadła  z 28 na 25 % (norma dla osób w moim wieku to 14-20%),
  • reszta pomiarów bez zmian.

To na razie po dwóch tygodniach stosowania odżywczej, mało przetworzonej diety roślinnej. I oczywiście regularnej aktywności fizycznej 3 razy w tygodniu: biegi, treningi obwodowe i jogi w różnych proporcjach w zależności od czasu i pogody.

Minusem, bo o tym też trzeba wspomnieć, jest to, że przez pierwszy tydzień jelita musiały się przyzwyczaić do nowego sposobu odżywiania. Skutkowało to częstymi wzdęciami i  wzmożonym wypróżnianiem. Wszystko przez nagły wzrost spożywanego błonnika. Można uznać to dyskomfort, ale po ok. tygodniu wszystko się uspokoiło, rytm wrócił do normy i jest o wiele lepiej.

Tyle tytułem podsumowania. Teraz czas na dzisiejszy jadłospis.

Śniadanie: Penne w sosie curry z wczorajszej kolacji, trochę inne śniadanie ale wyszło całkiem ciekawie 🙂 + pomarańcza

Obiad: Grochówka z wczorajszego dnia

Deser: Ciasteczka Oreo – TAK SĄ WEGAŃSKIE! – i przyznaję, że choć nie spełniają do końca założeń diety TS, sięgnąłem po nie w formie przekąski po zakupach tygodniowych. I wiecie co? Przez te dwa tygodnie nie jadłem słodyczy sklepowych (poza czekoladą min. 70% kakao) i chyba całkowicie się odzwyczaiłem – po prostu były dla mnie za słodkie.

Kolacja: Vegepizza -bez produktów odzwierzęcych, na w pół pełnoziarnistym pszennym spodzie (2 małe pizze)

  • Ciasto:
    • szklanka mąki pszennej
    • szklanka mąki pełnoziarnistej Vegepizza - 28 dni do zdrowia
    • 20 g świeżych drożdży
    • szklanka mleka
  • Sos pomidorowy:
    • 2 łyżeczki koncentratu
    • 5 łyżek ketchupu
    • 2 ząbki czosnku
    • 5 łyżek wody
    • oregano i bazylia do smaku
  • Dodatki:
    • 3 duże pieczarki
    • 1/2 czerwonej papryki
    • dwa plastry tofu
    • szczypta mąki
    • duża garść rozmrożonego i odsączonego brokuła
    • 1 mała cebula czerwona
    • dwie duże garści zieleniny – u mnie rukiew wodna i zielona cebulka – do posypania

Najpierw ciasto. Mieszamy składniki z lekko ciepłym mlekiem i zarabiamy ciasto. Odstawiamy do wyrośnięcia. W tym czasie przyrządzamy sos. Posiekany czosnek łączymy z resztą składników i sos odstawiamy na bok, aby smaki przeszły się wzajemnie. Przygotowujemy resztę składników na pizzę. Tofu oprószamy mąka i podsmażamy  na patelni bez tłuszczu aby się zarumieniło.  Paprykę kroimy w paski, cebulę w prążki a brokuły po prostu kroimy w mniejsze kawałki. W tym czasie ciasto powinno trochę wyrosnąć. Dzielimy je na pół. Pierwsze upiekłem jedną potem drugą pizzę, gdyż mam tylko jedną okrągłą blachę o średnicy 25 cm. Ciasto rozkładamy na blasze i smarujemy sosem. Układamy dodatki i wstawiamy do piekarnika rozgrzanego na maksimum – u mnie 250 st. C. – na najniższym szczeblu na nie więcej jak 7-8 minut. Posypujemy świeżą zieleniną. Smacznego!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *